Drift
Masters GP to liga driftowa działająca od 2014 roku. Część z Was jednak
pewnie nie wie, czym jest drift - to wyczynowa jazda "bokiem", w
kontrolowanym poślizgu. Jest to jeden z najbardziej efektownych i
emocjonujących sportów, z jakimi miałem styczność.
Ogólne
zasady pojedynków są takie, że dwóch zawodników jedzie jednocześnie na
torze, przy czym pierwszy musi jechać jak najlepszym torem jazdy i
zaliczać tzw. zony oraz przekładki, a drugi musi gonić pierwszego
kopiując jego ruchy, przy zachowaniu jak najmniejszej odległości między
samochodami; następnie kierowcy zamieniają się. Wygrywa ten, który
otrzyma najwięcej punktów od sędziów. Są jeszcze błędy zerowe, po
zrobieniu których zawodnik nie dostaje żadnych punktów w danym
przejeździe, np. wypadnięcie z toru, spowodowanie kolizji, czy
przerwanie poślizgu w niedozwolonym miejscu. Zawodnik z mniejszą ilością
punktów po obu przejazdach odpada, a drugi przechodzi do kolejnego
etapu, a etapy to Top 32, Top 16, Top 8 i wreszcie Top 4, gdzie
zawodnicy walczą o podium.
Pierwsza
runda tegorocznej edycji tych zawodów odbyła się w sobotę 22 kwietnia w
Poznaniu. Pierwszy raz byłem na takiej imprezie, więc niepokoiła mnie
bardzo pogoda, która zdecydowanie nie sprzyjała. Było zaledwie kilka
stopni na plusie a do tego wiał bardzo mocny, zimny wiatr, który pędził
chmury i przeplatał słoneczne chwile z opadami deszczu i gradu.
Mimo,
że kierowcy oraz kibice mieli trudne warunki przez co z czasem ubywało
jednych i drugich, to myślę, że dzięki tej pogodzie runda w Poznaniu
była bardziej emocjonująca, ciekawsza.
Niestety
nie dla wszystkich kierowców wystarczyło szczęścia i/lub umiejętności,
co skończyło się wieloma wypadnięciami z toru oraz jedną kolizją, która
wyeliminowała parę uczestników.
Szkoda
obu wozów, bo Karolina była bardzo miła i otwarta dla widzów, no i była
jedyną kobietą w stawce, a Kęstutis świetnie driftował, ale taki jest
ten sport. Nie zapominajmy też, że i w piękną pogodę zdarzały się gorsze
wypadki.
Pogoda
nie przeszkodziła jednak w dokończeniu zawodów. Kierowcy dawali z
siebie wszystko nawet, jeśli trafili na gorsze warunki. Zdecydowanie
było na co popatrzeć i co fotografować.
Top
4 był bardzo ciekawy. Poprzedziły go mocne opady gradu już w Top 8,
przez co nawierzchnia była bardzo mokra, a zawodnicy musieli ograniczać
prędkość, a najmniejszy błąd kończył się na poboczu. Do Top 4 dostali
się Bartosz Stolarski, Ivo Cirulis, Adam "Rubik" Zalewski i James Deane. W walce
o ostatnie miejsce na podium zwyciężył Ivo Cirulis, a Baroszowi
Stolarskiemu zostało czwarte miejsce.
Bitwę
o pierwsze miejsce stoczyli James Deane i Adam Zalewski. Nie mogę
powiedzieć, który z kierowców był lepszy, bo obaj walczyli niesamowicie
dobrze, szczególnie zważywszy na warunki. Jechali świetnym torem i
bardzo blisko siebie. Nic dziwnego, że pojedynek skończył się remisem i
konieczna była dogrywka, w której emocje sięgnęły zenitu. I znowu -
idealna jazda obu zawodników skończyła się remisem. Zdawało się, że
mogliby tak jeździć do późnej nocy, jednak zgodnie z zasadami wygrał
James Deane, który miał lepszy wynik w kwalifikacjach.
Impreza
w Poznaniu, mimo złej pogody udała się wyśmienicie i bawiłem się
świetnie. Jako miłośnik motoryzacji i jako fotograf. Bardzo chętnie
wpadnę na kolejne "drifty" o ile czas pozwoli. ;) A na koniec kilka ujęć
z otwartego po zawodach parku maszyn i filmik ze zmagań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz