Jak
już pisałem, wakacje spędziłem głównie nad morzem, ale w ostatni
weekend urlopu pojechaliśmy z Anią pozwiedzać Oławę. Od dawna myśleliśmy
nad wizytą w tym miasteczku i wreszcie się udało. Przygotowań
merytorycznych nie było zbyt wiele, bo prawie wszystko, co
potrzebowaliśmy znaleźliśmy na stronie Urzędu Miejskiego w Oławie,
wliczając w to trasę spaceru rozrysowaną na mapkach i opis zwiedzanych podczas niego miejsc.
A
"część 1." dlatego, że wybraliśmy się na opcjonalny punkt widokowy,
który zabrał nam sporo czasu i sił, i nie daliśmy rady kontynuować
wycieczki, więc w połowie trasy skierowaliśmy się na dworzec. Wkrótce
wrócimy tam, by przejść dalszą część trasy i zobaczyć drugi punkt
widokowy.
Do
Oławy przyjechaliśmy pociągiem i muszę przyznać, że tamtejszy dworzec
kolejowy jest bardzo zadbany. Początek trasy był przy Rynku, na który
musieliśmy jeszcze dojść. Wybraliśmy drogę przez park, który okazał się
bardzo duży i równie zadbany oraz po prostu ładny.
Przez park płynęła rzeka Oława, z której brzegu widzieliśmy Kościół Matki Boskiej Pocieszenia.
Od
momentu przybycia do Oławy co chwilę słyszeliśmy bardzo
charakterystyczne śpiewy ptaków. Po chwili zdałem sobie sprawę z tego,
że to sierpówki. Nigdy dotąd w żadnym innym miejscu nie spotkałem tylu
tych ptaków. Stąd też tytuł wpisu.
Pod
kamieniczkami przy Rynku trafiliśmy na dwa klasyki polskiej motoryzacji
- Fiaty 125 i 126p, a ten drugi w wersji tuningowanej przez Abarth. Oba
pięknie zadbane
Kościół Matki Boskiej Pocieszenia od strony Rynku:
Rynek
w Oławie jest nietypowy - jeżdżą po nim samochody i tak naprawdę to
zwykłe uliczki z szerokimi chodnikami. Ale to nie oznacza, że jest
brzydki - wręcz przeciwnie. A chyba najciekawszym obiektem tam się
znajdującym jest wieża ratuszowa. Z każdej z czterech stron znajduje się
element, który rusza się o określonych porach. A przynajmniej powinien,
bo gdy tam byliśmy to nic się nie ruszało, choć była odpowiednia
godzina. :( A na dachu ratusza znajdują się kogutki, które chyba są
symbolem miasta, bo widać je na prawie wszystkich pocztówkach z Oławy.
Na drugim zdjęciu znowu sierpówka. ;)
Przy Rynku znajdował się także Urząd Stanu Cywilnego, bardzo ładny budynek. Szczególnie piękna była brama.
Pod ratuszem stała figura św. Jana Nepomucena.
Z
Rynku ruszyliśmy na północ, gdzie dotarliśmy do Placu Zamkowego, przy
którym znajdował się Urząd Miejski, Rzymsko-Katolicka Parafia p.w.
Świętych Apostołów Piotra i Pawła oraz Dom Dziecka. A za tym pierwszym
stał bardzo ładny budynek dawnej wieży ciśnień - dziś niestety
pustostan.
Następnie
wróciliśmy się na południe, ponownie przechodząc przez Rynek i
weszliśmy w drobne uliczki, gdzie trafiliśmy na ciekawy budynek Komendy
Powiatowej Policji.
Potem zboczyliśmy na drogę prowadzącą do pierwszego punktu widokowego. Wkrótce dotarliśmy do mostu nad rzeką Odrą.
Droga ta wiodła przez malownicze łąki i pola.
Dojście
na punkt widokowy, znajdujący się na szczycie wzgórza zrekultywowanego
wysypiska śmieci, było bardzo utrudnione. Najpierw trzeba przeskoczyć
mały rów, a następnie wspiąć się po dosyć stromym zboczu. Widoki ze
szczytu były bardzo ładne, chociaż panorama Oławy była już taka sobie -
bloki mieszkalne zasłaniały wszystkie zabytki starego miasta. Widać było
też stamtąd górę Ślężę.
W pobliżu wzgórza była stara zapora powodziowa. To mi przypomniało o powodzi z 1997 roku.
Potem
wróciliśmy na główną trasę spaceru. Przechodziliśmy głównie obok bloków
i fabryk, ale nie było tam raczej nic ciekawego do sfotografowania. Za
to przy cmentarzu stał interesujący zabytek.
W końcu trafiliśmy do miejsca, w którym Odra jest podzielona na kanały i tworzy wyspy. Zatrzymaliśmy się pod śluzą na pierwszym kanale.
Następnie
droga prowadziła między głównym biegiem Odry a Kanałem Młyńskim. To
obszar typowo wiejski - pełno tu małych, starych domków. Ale buduje się
tu sporo nowych willi, przy których powstają nowe uliczki.
Potem przeszliśmy z powrotem przez Kanał Młyński starym mostkiem.
Kawałek
dalej był kolejny most nad kolejnym kanałem. :) Po lewej stronie
widzieliśmy stadninę i marinę z restauracją i hotelem. A po prawej elewatory zbożowe należące do firmy "Polskie Młyny" S.A. i mały kościółek.
Po
przejściu przez most kontynuowaliśmy spacer, ale nie widzieliśmy już
nic ciekawego. Ot, fabryki i stare domki przeplatane willami. Byliśmy
już mocno zmęczeni, a czekało nas jeszcze dużo chodzenia, więc
zdecydowaliśmy przerwać spacer, by wrócić do Oławy w niedalekiej
przyszłości i dokończyć go. Mam nadzieję, że będzie warto.
Oława jak dotąd zrobiła na mnie dobre wrażenie, bo lubię klimat małych miasteczek i mógłbym w takim zamieszkać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz