Translate

wtorek, 7 kwietnia 2015

6 lat Oczyma Duszy - wspominamy.

6 lat temu założyłem bloga Oczyma Duszy na wordpress.com. Nie prowadziłem go bez przerw, nawet z jedną bardzo długą, ale mimo wszystko - to kawał czasu. Co się przez te lata zmieniło? Myślę, że bardzo dużo, chociaż raczej w kwestii technicznej, bo wciąż filozofia zostaje taka sama - staram się pokazywać Świat, jakim go „(...) widzę... gdzie? Przed oczyma duszy mojej”. (W. Szekspir). I tak to się zaczęło:


Fotografią interesowałem się zawsze. Fascynowała mnie możliwość uwiecznienia chwili w obrazie. Jako dzieciak, używając prostego kompaktu analogowego, "marnowałem" film na różne zdjęcia drzew, stawów itp. W rodzinie nikt nie rozumiał, że fotografia może służyć do czegokolwiek, poza tworzeniem pamiątkowych ujęć i fotek do dokumentów. Oczywiście moim zdjęciom daleko było do jakiejkolwiek sztuki. Z czasem szał na fotografowanie przeminął i trwałem w takim uśpieniu, aż w moje ręce wpadł tani aparacik cyfrowy z TESCO, dokładnie TECHNIKA SH-340T. Było to w Kwietniu 2009 roku. Wtedy postanowiłem, że wrócę do pasji z dzieciństwa i założyłem bloga. Pierwsze zdjęcia, z perspektywy czasu wyglądają strasznie słabo, chociaż myślę, że miewałem przebłyski. W każdym razie są wciąż na blogu, nie usuwałem ich i usuwał nie będę - nie wstydzę się tego, co było, a każdy od czegoś takiego zaczynał. Jeśli ktoś się nie boi, może śmiało te zdjęcia zobaczyć w archiwum bloga. A i w tym wpisie pokażę kilka:



Jak widać, początkowo fotografowałem głównie przyrodę i Kraków (bo tam wtedy przez krótki czas mieszkałem). Szczególnie lubiłem funkcję, która nazywała się "Makro", choć z prawdziwym makro nie miała wiele wspólnego. Opcja ta ustawiała ostrość na 10cm przed obiektywem - normalnie była to nieskończoność - i pozwalała robić zdjęcia np. kwiatów. Dzisiaj wiem, jak słabe to było, ale wtedy to było coś fajnego. :)

Od początku wspierała mnie moja kochana żona, Ania (wtedy jeszcze dziewczyna). Czasem też robiła zdjęcia:


Tak tworzyłem różnorakie zdjęcia, z różnoraką częstotliwością i różnorakim zapałem. Chociaż z czasem zdjęcia stawały się lepsze, to teraz widać ogromną przepaść, między tym co było wtedy, a tym, co jest dzisiaj:


Nie przejmowałem się wtedy promocją bloga - po prostu wrzucałem zdjęcia. Wejść nie miałem prawie w ogóle, żadnych śledzących bloga osób, raz, czy dwa razy ktoś tam coś skomentował. I jakoś tak z czasem blog zaczął umierać, a jako taki podświadomy gwóźdź do trumny posłużył ten smętny wpis:


I tak, po ponad roku od założenia, blog zapadł w długą śpiączkę. W międzyczasie jego umierania powstał drugi mój blog, o innym moim hobby z dzieciństwa - LEGO. I to hobby tymczasowo wygrało.

W międzyczasie kupiłem nowy aparat, Sony Cyber-shot DSC-S3000. Mimo tego nie wróciłem wtedy do bloga.

Tymczasem zdarzyło się wiele różnych, dobrych i złych rzeczy - przeprowadziłem się kilka razy, wykryto u mnie cukrzycę, wziąłem ślub... A blog leżał odłogiem. Od czasu do czasu wrzucałem tylko jakieś zdjęcie na deviantART (na którym konto miałem jeszcze na dłuuugo przed założeniem bloga).
I nagle odżyła we mnie pasja fotografii. Nie jestem pewien, co ją obudziło, jednak w Styczniu 2014 znowu zacząłem regularnie robić zdjęcia i je publikować.


I jakoś to szło. Poważniej podszedłem do prowadzenia bloga, zacząłem odwiedzać inne blogi, korzystać z różnych stron społecznościowych itd.

Kolejny rozdział w historii bloga zaczął się, gdy trafiły do mnie stare aparaty analogowe, na klisze. Wśród nich była lustrzanka Zenit ET i to od niej zacząłem swoją przygodę z fotografią analogową:



Byłem zachwycony efektami, jakie uzyskałem tym aparatem i klimatem takich zdjęć:



Nauka o tej dziedzinie fotografii dała mi naprawdę dużo i myślę, że wtedy moje zdjęcia cyfrowe zaczęły wyglądać lepiej i przedstawiać ciekawsze tematy. Dodatkowo odkryłem wtedy ciekawą sztuczkę - przyłożenie obiektywu z jednego z tych starych aparatów do obiektywu cyfrówki pozwalało wykonywać proste zdjęcia makro. Bardzo szybko stało się to moim ulubionym sposobem fotografowania.









W międzyczasie pojawił się jeszcze jeden aparat cyfrowy - Sony Cyber-shot DSC-P51, w zasadzie starszy brat poprzedniego Sony. Słabszy technicznie, ale o tyle ciekawszy, że pozwalający na ręczną zmianę niektórych parametrów, których w nowszym modelu nie można było modyfikować.

I tak to wyglądało do Lutego 2015, kiedy to Sony Cyber-shot DSC-S3000 poszedł w odstawkę - zarysowany obiektyw praktycznie uniemożliwiał dalsze użytkowanie. Wtedy też stwierdziliśmy z żoną, że jak teraz nie zmienimy aparatu na coś lepszego, to chyba nigdy to nie nastąpi. Wybór padł w końcu na bezlusterkowca z wymienną optyką - Olympusa Pen Lite (E-PL5), który jest aktualnie moim głównym aparatem i jest naprawdę świetny.

Cały czas też bawię się fotografią analogową, ostatnio publikowałem trochę zdjęć z Zenita ET i FEDa 5b.

Tak docieramy do dnia dzisiejszego i końca wspominania. Mam nadzieję, że w przyszłych latach blog rozwinie się do czegoś, z czego będę mógł być naprawdę dumny. No, ale to już inna historia, którą napisze czas. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz