W ubiegłą niedzielę wybraliśmy się z żoną do Trzebnicy
na spacer fotograficzno-turystyczny. Uwielbiamy razem poznawać nowe
miejsca, więc szukaliśmy małego, ciekawego miasteczka, które można
"zaliczyć" w jeden dzień. Padło na Trzebnicę, która jest blisko
Wrocławia i pozwala na wszechstronny spacer - jest i miejsko, i wiejsko,
i lasów oraz łąk też nie brakuje. ;)
Po sprawdzeniu najważniejszych atrakcji stwierdziliśmy, że najlepiej będzie podróżować Dużą Ścieżką Świętej Jadwigi Śląskiej:
To
szlak turystyczno-pielgrzymkowy, który pozwala odwiedzić prawie
wszystkie najważniejsze miejsca w Trzebnicy. I choć nie interesowało nas
zbytnio pielgrzymowanie, to ciężko się nie zgodzić, że taki spacer
każdemu pomoże oczyścić się duchowo. :)
Przyjazd, Bazylika św. Jadwigi.
Do
miasteczka przyjechaliśmy rano autobusem, który wysadził nas w centrum.
Zgodnie z planem ruszyliśmy do pierwszego punktu (a w zasadzie trzech
punktów w jednym obszarze). I tak, niebawem podziwialiśmy już Bazylikę
św. Jadwigi oraz ołtarz polowy na placu pielgrzymkowym.
W drodze do Rotundy.
Ruszyliśmy
dalej i troszkę zabłądziliśmy, ale nie ma tego złego, co by na dobre
nie wyszło. Zobaczyliśmy trochę bardziej wiejskie oblicze miasta:
I trochę flory i fauny:
Następnie trafiliśmy na park, który idealnie posłużył nam jako miejsce na śniadanie:
W końcu dotarliśmy do Rotundy Pięciu Stołów:
Zanim jednak zdążyliśmy się tam rozejrzeć, naszą uwagę skupiła na sobie zięba.
I chociaż ptak ten nie śpiewał tak pięknie, jak to ma w zwyczaju, a
jedynie popiskiwał (prawdopodobnie zaniepokojony naszą obecnością), to
na kilka minut odwrócił skutecznie naszą uwagę od zabytkowej rotundy:
Willa "Zamek"
Kolejnym punktem naszej wycieczki był zabytkowy budynek, będący niegdyś uzdrowiskowym pensjonatem - willa "Zamek".
Nim jednak tam dotarliśmy, moją uwagę przykuły domki malowniczo
rozrzucone na pobliskich wzgórzach. Szkoda, że wszystkie były nowymi
budynkami.
Las Bukowy.
Las Bukowy
to świetne miejsce. Brakuje mi takich miejsc we Wrocławiu. Park
Tysiąclecia, niedaleko którego mieszkam nijak nie umywa się do tego
miejsca, mimo, że płynie przezeń rzeka. W trzebnickim Lesie Bukowym
prawie każdy znajdzie coś dla siebie.
Dla amatorów klasycznych spacerów jest mnogość ścieżek i ciekawych miejsc:
Dla
sportowców są specjalne trasy biegowe, rowerowe i motocyklowe.
Szczególnie tym ostatnim dwóm grupom spodoba się fakt, że las ten jest
mnogi we wzgórza, wzniesienia i skarpy, na których można szaleć, a w
niektórych miejscach są sztucznie usypane rampy i inne elementy, które
przypadną do gustu miłośnikom ekstremalnej jazdy.
Także
miłośnicy przyrody znajdą tu coś dla siebie. Ćwierkają tu ptaki,
stukają dzięcioły, szaleją wiewiórki, a i kwiatów nie brakuje.
Oczywiście to też trasa pielgrzymkowa, więc obiektów sakralnych jest tu sporo...
Pustelnia i Droga Krzyżowa.
Pod koniec leśnego odcinka naszej wycieczki trafiliśmy na jedną ze stacji leśnej Drogi Krzyżowej.
Stacje
te są rozrzucone po tej części lasu, a pierwsze znajdują się przy
miejscu, nazwanym niegdyś (choć moim zdaniem ta nazwa wciąż tu pasuje) Pustelnią. Znajdują się tam Kościół leśny Czternastu Świętych Wspomożycieli oraz Grota Matki Boskiej z Lourdes. W kościele odbywają się regularnie Msze Święte.
Co
ciekawe, kościół ma swojego strażnika. A jest nim... kotka. :) Wejście
do środka musieliśmy okupić odrobiną pieszczot i zabawy. Co łaska
oczywiście. :)
A w samym kościele znalazłem uwięzionego motyla. Skojarzył mi się z duszą, która utknęła w czyśćcu.
Dęby Pamięci.
Ostatnim
miejscem w lesie, jaki odwiedziliśmy była Ścieżka Dębów Pamięci w Lesie
Bukowym, znajdująca się przy jednej ze stacji Drogi Krzyżowej.
Są
to dęby posadzone dla upamiętnienia ofiar Zbrodni Katyńskiej,
katastrofy w Smoleńsku i innych ofiar mordów na wschodzie. Każdym
drzewkiem opiekuje się inna grupa społeczna - strażacy, harcerze,
mieszkańcy itd.
Ulica Leśna, trzy stawy i trzebnickie koty.
Po
wyjściu z Lasu Bukowego trafiliśmy na ulicę... Leśną. :) Jest tu coś w
sam raz dla zmęczonych podróżą. Całkiem spory, jak na taką miejscowość
aquapark (który chętnie odwiedzę latem) i Karczma Leśna:
Pod parkiem wodnym znalazłem odpowiednik wrocławskich krasnali, czyli trzebnickie koty:
Zaraz
za aquaparkiem znajdują się trzy stawy. Każdy jest trochę inny, ale
razem tworzą bardzo ciekawe miejsce do spacerów. Jest tam też mała
muszla koncertowa.
A dla całkowicie zmęczonych, naprzeciwko stawów leży chyba najbardziej luksusowe miejsce wypoczynkowe w mieście - Hotel Trzebnica:
Mi jednak najbardziej spodobał się starawy, ale zadbany i ładny domek, przed którym kwitły żonkile. Bardzo malowniczy widok.
Na Kapliczne Wzgórze.
Krótki
odcinek trasy prowadził przez obszar podmiejski, jednak nie było tam
nic ciekawego. Następnie trafiliśmy do dróżki, która znajdowała się w
płytkim wąwozie. Nagle poczuliśmy słodki zapach kwiatów i już po chwili
po prawej stronie zobaczyliśmy pierwsze drzewa sadu.
Za
niewielkim nasypem upstrzonym drobnymi kwiatkami polnymi, na małym
wzniesieniu ciągnął się kwitnący właśnie na różowo sad. Był to piękny i
zapierający dech w piersiach widok, a bzyczące pszczoły zdawały się być
wszędzie.
Na okolicznej łące jakaś rodzina puszczała latawce. Okolica jest jak z bajki. :)
Powoli wspinaliśmy się na Kapliczne Wzgórze i podziwialiśmy działki, sady i pola położone na pochyłych terenach.
Jednak
najpiękniejsze widoki, to panoramy, które można zobaczyć z najwyższych
punktów wzniesienia. Z jednej strony widać Trzebnicę:
A z drugiej pola i łąki.
Największym
zaskoczeniem dla nas był fakt, że widać stamtąd górę Ślężę oraz
wrocławski Most Rędziński. A nawet trochę wrocławskich zabudowań! Pogoda
zdecydowanie nas rozpieszczała - odrobina mniejsza widoczność i nie
zobaczylibyśmy tego wszystkiego.
Wracamy do miasta, Piekielny Wąwóz.
Zaraz za kapliczką nasza trasa przecinała drogę wjazdową do miasta. To tędy wjeżdżaliśmy do Trzebnicy autobusem.
Dalsza
część naszej trasy wiodła znów przez tereny podmiejskie. Było tam dużo
starych domostw, ale raczej niewiele tematów do zdjęć. Tym bardziej, że
przeliczyłem się, jeśli chodzi o możliwości akumulatorów mojego aparatu,
które powoli zaczynały odmawiać posłuszeństwa i musiałem oszczędnie
rozporządzać kadrami.
Trochę
zawiódł nas Piekielny Wąwóz, który zapowiadał się na ciekawe miejsce. W
praktyce okazał się być strasznie zaniedbany i zaśmiecony:
Jakby na pocieszenie, kawałek dalej obserwowaliśmy szpaki żerujące w trawie:
Kościół Piotra i Pawła, Rynek, kotów trzebnickich ciąg dalszy.
Dalej ruszyliśmy na Rynek, gdzie pod ratuszem zrobiliśmy sobie krótki postój. Tam też spotkaliśmy kolejne koty trzebnickie.
Kawiarnia Markiza.
A
teraz odrobina reklamy, jak najbardziej zasłużonej. Jednym z
największych i zarazem najbardziej pozytywnych zaskoczeń, jakie
zaserwowała nam Trzebnica jest Markiza. To zarazem kawiarnia, cukiernia i piekarnia. Z zewnątrz wygląda niepozornie:
Natomiast
to, co jest w środku zaskakuje. Ogromny wybór ciast, pyszna kawa i
bardzo fajne ceny - kawa i ciastko kosztują tam tyle, co w kawiarni tego
rodzaju we Wrocławiu sama kawa albo samo ciastko. Wystrój jest
przyjemny, nienachalny i estetyczny. Można też zamówić na wynos, co też
zrobiliśmy, aby posilić się na świeżym powietrzu:
Takie cudnie zapakowane ciasto kosztuje jedynie 4,50 zł. A smakuje jeszcze lepiej niż wygląda, zupełnie jak ciasto mamy. ;)
Winna Góra
Na koniec wyprawy udaliśmy się na Winną Górę,
zwaną też Kocią. Dla naszych zmęczonych nóg wspinaczka była ciężka, ale
w perspektywie mieliśmy piknik. Miejsce okazało się idealne. Było w
miarę spokojnie, a przy takim widoku i świeżym powietrzu wszystko
smakuje jak wykwintne danie. :)
Niestety
to ostatnie zdjęcie, jakie pozwolił mi zrobić mój aparat, jednak nie
trafiliśmy już na wiele miejsc, którym warto by zrobić zdjęcie. Po
pikniku wylegiwaliśmy się w promieniach słonecznych na kocyku.
Powrót.
Wracając do miasta podziwialiśmy jeszcze wykopaliska archeologiczne, w których znaleziono najstarsze ślady człowieka w Polsce. Potem udaliśmy się na stację kolejową,
skąd wróciliśmy szynobusem do Wrocławia. Ciekawym faktem jest to, że
linię Wrocław Psie Pole - Trzebnica utrzymują Koleje Dolnośląskie i
kursują tam tylko ich szynobusy. :)
Trzebnica
to naprawdę ciekawe miasto, szczególnie jeśli lubi się spacerować. Może
trochę niepozorne, ale bogate w atrakcje i takie inne od Wrocławia -
spokojne i ciche, ale na pewno nie nudne. Z ogromną przyjemnością tam
kiedyś wrócę, a jeśli Wasze ścieżki będą biegły przez tę okolicę, to
koniecznie tam wstąpcie - nie pożałujecie! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz