Jeszcze
nie tak dawno temu, gdy śnieg wciąż zalegał dość grubą warstwą, a rzeki
były z lekka skute lodem, wybrałem się z żoną na poranny, zimowy
spacer. Pogoda zapowiadała się piękna, co mnie cieszyło, bo chciałem
złapać trochę słońca po pobycie w szpitalu. Idąc do pobliskiego parku
zauważyliśmy, że słońce zaczyna się powoli wychylać nad horyzont i lizać
promykami bloki oraz wyższe drzewa. Gdy zostawiliśmy betonowy las za
sobą i szliśmy przez działki zobaczyliśmy coś niesamowitego. Na każdym
drzewie, na najwyższych gałęziach siedziało mrowie ptaków. Każdy był
zwrócony przodem do słońca i wydawał się wręcz zahipnotyzowany przez
pierwsze promienie docierające doń z naszej gwiazdy. Gdy przechodziliśmy
obok, ptaki odlatywały spłoszone, tylko po to, by pośpiesznie wylądować
gdzie indziej, lub po chwili wrócić na stare miejsce.
Aktualizacja: Dzięki marianfoto wiem, że to Kwiczoły.
Aktualizacja: Dzięki marianfoto wiem, że to Kwiczoły.
Ten widok przypomina mi fragment opowiadania "Falując na wietrze" Edwarda Stachury, który chciałbym zacytować:
"Po co, tak pytam, oczy są? Ja teraz stanąłem. Ja teraz stanąłem i patrzyłem na wschód, i mówię, że oczy o tej godzinie są po to, żeby patrzeć na słońce wstające. Bo to jest prawdziwa największa sława i jeszcze raz mówię, że ludzie o tej godzinie powinni wszyscy na progi swoich domów wychodzić, bo niewiele jest nam dane, niewiele jest nam dane. I przecież wiemy, wiemy, tę jedną rzecz najsławniejszą, że przecież kiedyś, gdzieś tam, kiedyś, gdzieś tam przecież, gdzieś tam umrzemy, zginiemy, w. ziemię nas zakopią, w piach, ciemności nas pokryją. Wieczne ciemności nas pokryją i nigdy już światło nas nie dotknie, nigdy już więcej nie odbije się w naszych oczach blask. Dlatego, przez tę pamięć, mówię, ludzie w porze świtania powinni na progi swoich domów wychodzić i przywitać dzień wstający, słońce wschodzące nad półkulą. Bo przecież, kiedyś, gdzieś tam, kiedyś..."
Myślę,
że Stachura miał dużo wspólnego z takim ptakiem, który po mroźnej nocy
grzeje pióra w słońcu, by potem ruszyć gdzie skrzydła poniosą. Tylko, że
te ptaki, które widziałem nie są tak samotne jak on był. No, ale to
temat raczej na felieton, a to blog o fotografii. ;) A chciałem się
podzielić zdjęciem samego wschodu słońca, który był bajeczny i
rozgrzewał nie tylko twarz, ale też duszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz